
Sąd rozwodowy nie może zająć się „inną kategorią małżonka”
„Nie sądzę, żeby rozwód wydobywał z większości ludzi to, co najlepsze” – zauważa ironicznie Joy Ladin, profesor języka angielskiego w Stern College for Women na Yeshiva University w Nowym Jorku.
A może być jeszcze gorzej, gdy jedno z małżonków jest osobą transpłciową. Niewrażliwi byli partnerzy, niewykształceni prawnicy i niewystarczające, a czasem stronnicze prawo mogą sprawić, że całe rodziny będą miały o wiele bardziej bolesne doświadczenia, o czym doskonale wie Joy, osoba transpłciowa.
Joy uważa, że rodzice transpłciowi – podobnie jak sędziowie i prawnicy – skorzystaliby na wsparciu ze strony sądów rodzinnych. „Kłótliwy rozwód znacznie zwiększa ryzyko złego wychowania dla wszystkich” – mówi. „Jakie są najlepsze praktyki w takiej sytuacji? Co to znaczy, gdy małżonek twierdzi, że tranzycja jego byłego partnera stanowi zagrożenie? To nie powinno mieć mocy prawnej. Powinien istnieć wymóg wykazania czegoś [szkodliwego] poza zwykłą tranzycją”.
Kiedy w 2007 roku Joy pogodziła się ze swoją tożsamością płciową i podjęła decyzję o zmianie płci, jej sytuacja w domu w zachodnim Massachusetts, gdzie mieszkała z żoną i trójką małych dzieci, nie układała się najlepiej.
Ponieważ żona Joy czuła się niekomfortowo z powodu jej tranzycji, para zdecydowała się na rozwód. Przed rozpoczęciem procedury wspólnie wychowywali dzieci w zgodzie, a Joy starała się ułatwić im życie, nie przedstawiając się im początkowo jako kobieta. Mimo to, słyszeli od matki sprzeczne i bolesne komunikaty na temat tranzycji Joy.
„Ode mnie usłyszeli, że robię coś, co muszę zrobić. Było mi z tego powodu smutno, [bo] wiedziałam, że to dla nich trudne, [ale] dla mnie było to kluczowe” – wspomina Joy. „Od mojego byłego usłyszeli, że jestem samolubna”.
Sytuacja osiągnęła punkt kulminacyjny latem 2008 roku. Kiedy po kłótni z żoną Joy zatrzasnęła za sobą drzwi z moskitierą, wchodząc do domu, aby odwiedzić dzieci, żona wezwała policję. Po przybyciu funkcjonariuszy przeszukano Joy i nakazano jej opuścić dom. Żona pozwoliła jednak Joy zabrać dzieci ze sobą na umówioną wizytę.
Jednak kilka dni później Joy dowiedziała się, że jej żona złożyła pozew o rozwód i jednocześnie poskarżyła się, że w związku ze zmianą płci Joy stanowi zagrożenie dla ich dwóch córek, które miały wówczas 7 i 4 lata.
„Nic nigdy nie sprawiło, że poczułam się gorzej” – mówi Joy o tym oskarżeniu.
Sąd zezwolił Joy na nadzorowane wizyty z córkami, podczas gdy wyznaczony przez sąd psycholog badał sprawę. Ponieważ Joy była jedynym żywicielem rodziny, to ona poniosła koszty śledztwa w wysokości $12 000. Psycholog, jak mówi Joy, „nie miał żadnej wiedzy na temat transseksualizmu, nie wykonał żadnej z lektur, które mu zasugerowałam, i zdawał się nie zwracać na to większej uwagi”.
Chociaż w raporcie psychologa opisano Joy jako osobę nadmiernie skupioną na sobie ze względu na jej transformację, psycholog stwierdził, że nie stanowi ona zagrożenia dla swoich dzieci i nakaz nadzoru został uchylony.
Chociaż sędzia nakazał żonie Joy i jej prawnikowi, aby nie zwracali się do niej męskimi zaimkami ani nie używali określenia „pan Ladyn”, Joy twierdzi, że poza tym miała braki w zrozumieniu kwestii transpłciowych. „Szczerze mówiąc, nie było w tym nic, co mogłoby być czymś innym niż okropne” – mówi o postępowaniu rozwodowym.
Chociaż Joy dobrowolnie wspierała finansowo żonę i dzieci przez cały okres separacji i rozwodu, jej żona, która nie pracowała poza domem, określiła ją jako męża, który porzucił rodzinę. Ugoda rozwodowa przypisał Joy wszystkie długi rodzinne oraz alimenty i świadczenia alimentacyjne na dzieci w wysokości prawie połowy jej dochodu netto. „Nie uznano, że bycie osobą transseksualną wiąże się z wyższą wrażliwością ekonomiczną i wyższym poziomem potrzeb ekonomicznych” – mówi.
Adwokat reprezentujący Joy uważał, że prawo rozwodowe w Massachusetts po prostu nie faworyzuje osoby w sytuacji Joy i zachęcił Joy do przystania na warunki.
„Nie czułam, że dalsza walka przyniesie jakiekolwiek efekty i martwiłam się, że [moja była żona] nie będzie w stanie utrzymać dzieci” – mówi Joy – „więc powiedziałam sędziemu, że uważam to za niesprawiedliwe, ale konieczne dla dzieci i dlatego nie sprzeciwiłam się”.
Przed rozwodem nieformalne porozumienie między Joy a jej żoną zezwalało jej na widywanie dzieci pięć razy w tygodniu. Na mocy ostatecznego porozumienia o opiece – o które, jak twierdzi Joy, musiała walczyć – Joy uzyskała prawną opiekę, co oznacza, że ma prawo do decydowania o wychowaniu dzieci. Ma również prawo widywać się z co najmniej jednym z dzieci trzy razy w tygodniu i raz w miesiącu z każdym z nich na noc.
Joy musiała jednak zagrozić pozwem sądowym po tym, jak jej były mąż nie pozwalał jej widywać się z dziećmi przez większość zeszłego lata, czyli w okresie, w którym zazwyczaj spędza z nimi najwięcej czasu ze względu na swój plan zajęć. „Jest teraz bardziej skłonna do współpracy” – mówi teraz Joy o swoim byłym mężu. „Ale ta umowa była okropna, a moje dzieci są z tego powodu rozgoryczone, bo czują, że nie widują mnie wystarczająco często”.
Cały proces rozwodowy i przyznania opieki nad dziećmi sprawił, że Joy poczuła się, jakby została napadnięta. „System, który słusznie stawia dobro dzieci w centrum uwagi, ma trudności z zajmowaniem się rodzicem transpłciowym, skoro obecne uprzedzenia kulturowe mogą sprawiać, że osoby w sądzie rodzinnym postrzegają bycie osobą transpłciową jako dziwne i potencjalnie niebezpieczne. To obróci się przeciwko mnie” – wyjaśnia.
„Z punktu widzenia sądu to ja byłam mężem, który opuścił rodzinę” – dodaje. „Nie rozumiano mnie jako innej kategorii małżonka”.
Joy Ladin jest autorką nowych wspomnień Przez drzwi życia: żydowska podróż między płciami.